Nagle usłyszała za sobą jego kroki.
Obróciła się błyskawicznie i zobaczyła go w drzwiach łazienki. - Już je wyjęłam. - Nie trzeba. Wszedł i zamknął za sobą drzwi. - Co robisz? - Strach uderzył natychmiast, z całą siłą. - Otwórz te drzwi! - Nie bój się. - W dobrze oświetlonej łazience jego szare oczy wydawały się jaśniejsze niż zwykle na tle ciemnych siniaków. - Jak ty cudownie pachniesz... Lizzie zrobiła krok w prawo i sprytnie przemknęła do drzwi, w obawie, że Christopher spróbuje je zablokować. Udało się jej złapać klamkę i wyjść z łazienki. Poczuła się trochę głupio. - Tabletki? - Christopher już był w sypialni i wyciągał rękę. - Proszę. - Wcisnęła mu pakiecik, ale upadł jej na podłogę. Christopher spuścił wzrok. - Niestety, nie bardzo mogę się schylać. Lizzie bez słowa podniosła tabletki i stanowczym ruchem wcisnęła mu je do ręki. - Dziękuję. - Proszę bardzo. Zrobił trzy kroki w stronę drzwi - zamkniętych teraz; musiał je zamknąć, gdy weszła do łazienki - i nagle się zatrzymał. Obrócił się do niej twarzą. - Popatrz na mnie! - Idź do łóżka, Christopher. - Nie na twarz... Zerknęła odruchowo i zobaczyła to, na czym mu zależało. Ogarnęła ją furia. - Wynocha! - Podeszła do niego i walnęła go w pierś. - Wynocha z mojego pokoju! - Minęła go i sięgnęła do klamki. - Mówiłem ci! - Chwycił ją za ramię i przytrzymał. - Nie chcę stąd iść! - Puszczaj! - syknęła. - Puść mnie w tej chwili albo zacznę krzyczeć! - Nie, nie zaczniesz. - Na wykrzywionej twarzy Christo-phera błąkał się uśmieszek. - Chcesz się przekonać? Szarpnął jej rękę w dół, do swojego krocza - Nie waż się! - Lizzie wyrwała mu rękę i uderzyła go znowu, tym razem silniej. Christopher wpadł tyłem na drzwi z głośnym hukiem. - Suka - syknął, krzywiąc się z bólu. - Wyjdź stąd! - Nie tym razem. Pozbierał się i ruszył na nią; Lizzie cofnęła się, zobaczyła jego rozszerzone źrenice i przpomniała sobie, co stało się poprzednim razem. Nagle