- Czy tego wieczoru coś się wydarzyło? Czy coś ją zdenerwowało, wytrąciło
z równowagi tak, że musiała się napić? - Mary Olsen twierdzi, że nie. Amanda wyszła od niej dopiero o wpół do trzeciej nad ranem, kiedy bary są już zamknięte. - Była sama? - Tak. - Może pojechała do domu i tam się upiła? - A potem wsiadła do samochodu i znów gdzieś pojechała? Dokąd? Rainie przygryzła dolną wargę. - No dobrze, może ukryła alkohol w samochodzie i zaczęła pić zaraz po wyjściu od przyjaciółki? - Nie znaleziono butelek ani w samochodzie, ani w domu. Poza tym sklepy były już pozamykane, więc tamtej nocy nie mogła niczego kupić. - Może zrobiła zakupy przed przyjazdem do przyjaciół, a butelkę wyrzuciła w drodze do domu. Żeby zatrzeć ślady. - Wypadek zdarzył się dwadzieścia pięć kilometrów od mieszkania Amandy, na jakiejś bocznej szosie. To nie po drodze ani do domu Mandy, ani do Mary Olsen. - Więc wybrała się na przejażdżkę... - O wpół do szóstej rano, pijana, ale bez alkoholu - dokończył Quincy. - Rainie, coś mi tu nie gra. 18 Rainie nie odpowiedziała od razu. Analizowała fakty, usiłując jakoś poskładać to wszystko do kupy. - Mogła wyjść od Mary i jechać do kogoś innego. - Możliwe. Parę miesięcy wcześniej Mary i Amanda poznały pewnego mężczyznę. Inni znajomi Amandy jeszcze go nie znali, ale podobno był bardzo miły, troskliwy. Moja córka... Amanda powiedziała Mary, że chyba jest zakochana. - Ty go nie poznałeś? - Nie. - A pogrzeb? - spytała. - Na pogrzeb chyba przyszedł? - Nie. Nikt nie znał jego nazwiska ani nie wiedział, jak się z nim skontaktować. Rainie nieco dłużej popatrzyła na Quincy'ego. - Jeśli jest taki wspaniały, to do tej pory sam by cię znalazł. Mandy na pewno opowiadała mu o tobie, a biorąc pod uwagę fakt, że wiele razy byłeś tematem artykułów prasowych... - Myślałem o tym. - Ale ani śladu po uroczym facecie? - Nie. W końcu Rainie zrozumiała. - Uważasz, że to nie był wypadek, prawda? Myślisz, że to wina tamtego faceta, że to on spił twoją córkę i pozwolił jej samej wracać do domu. - Nie wiem, co zrobił - odparł spokojnie Quincy - ale między wpół do trzeciej a wpół do szóstej Amanda w jakiś sposób uzyskała dostęp do alkoholu. Tak, chętnie bym posłuchał jego wersji wydarzeń. - Quincy, wiesz, że tu chodzi o coś innego. W podobnych okolicznościach każdy przechodzi stadium negacji, nie chce akceptować faktów. Rainie usiłowała mówić delikatnie, ale wyszło inaczej i Quincy prawie natychmiast się wściekł. Zacisnął wargi i zmierzył ją ponurym spojrzeniem. Quincy był naukowcem i na ogół traktował świat jak zadanie, które należy przeanalizować i rozwiązać. Ale był też myśliwym. Rainie znała go również z tej strony. Kiedy tamtego wieczoru ostatni raz byli razem, dotykała blizn na jego piersi. - Wiem, co się stało ostatniej nocy życia mojej córki - odparł Quincy. - Ale chcę, żebyś to dla mnie sprawdziła. Jestem gotów zapłacić ci za to. Bierzesz